Bóg stał się człowiekiem, podobnym nam we wszystkim oprócz grzechu. Cud Wcielenia ukazuje jak bardzo Bóg ukochał człowieka. Prawdę tę kontempluje Kościół 25 grudnia, w uroczystość Bożego Narodzenia.
"Tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego dał, aby każdy, to w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" - czytamy w Ewangelii św. Jana (3,16). Bóg wypełnił obietnicę. Przyszedł pomóc słabemu i dotkniętemu przez grzech człowiekowi. Stał się "Bogiem bliskim" - Emmanuelem, a człowiek dzięki temu stał się w pełni dzieckiem Bożym.
Istota święta zdecydowanie przekracza fakt historyczny narodzin Jezusa w Betlejem. Kościół raduje się, że nadszedł upragniony Zbawiciel, który odnawia dzieło stworzenia i naprawia skutki grzechu.
Akcent na to, że zbawienie przyniósł Syn Boży przez sam fakt Wcielenia jest typowy dla teologii wschodniej. Zachodnie chrześcijaństwo o wiele mocniej akcentuje zbawcze znaczenie ofiary krzyżowej i całego misterium paschalnego. Oba te ujęcia są komplementarne. Zgodnie z dawną tradycją rzymską w uroczystość Bożego Narodzenia mogą być sprawowane 3 msze św. Pierwsza, o najstarszym rodowodzie, w nocy (tzw. pasterka), druga o poranku, a trzecia w czasie dnia.
Średniowieczna mistyka odwoływała się przy tym do potrójnych narodzin Pana. Pierwsze to odwieczne narodzenie Syna (Słowa Bożego) z Ojca, obchodzone symbolicznie w nocy, jako przekraczające możliwość ludzkiego pojmowania. Drugie narodzenie Syna z Dziewicy w Betlejem, obchodzone o brzasku. Poznali je ci, którzy gorliwie oczekiwali. W ciągu dnia świętowane jest narodzenie Boga w duszach wierzących, które dokonuje się nieustannie.
Ta symbolika pozwala zobaczyć więcej niż tylko wspomnienie historycznych wydarzeń sprzed ponad 2000 lat. Łaski płynące w Wcielenia Syna Bożego trwają nadal. Druga Osoba trójcy Św. stała się człowiekiem i na zawsze nim pozostaje. Jezus Chrystus, Zmartwychwstały Pan nie porzucił ludzkiej natury. Co więcej udoskonalił ją i przemienił chwałą Zmartwychwstania. Zostaliśmy w ten sposób przyjęci do wewnętrznego życia samego Boga.
Przyjęcie przez chrześcijan daty 25 grudnia za dzień narodzin Chrystusa mogło być związane z obchodzonym w tym dniu w Rzymie jednym z największych świąt starożytnego Rzymu święta "Sol Invictus" - Narodzin Niezwyciężonego Słońca. Do wyboru tego właśnie dnia przyczyniła się szczególna analogia pomiędzy "rodzącym się do życia" słońcem, a biblijnym "Słońcem Sprawiedliwości" - Mesjaszem.
Druga hipoteza utrzymuje, że obchód Bożego Narodzenia wyznaczono na 25 grudnia w związku z obliczeniami daty narodzin Chrystusa. Z Ewangelii Łukasza wynika, że poczęcie Jana Chrzciciela nastąpiło w przesileniu jesiennym, narodzenie zaś letnim. Zgodnie z Łk 1,26 poczęcie Jezusa dokonało się w sześć miesięcy po poczęciu Jana, czyli w przesileniu wiosennym 25 marca. W konsekwencji narodzenie Chrystusa "powinno" przypaść na 25 grudnia.
Trzecia hipoteza pochodzenia daty święta Bożego Narodzenia wiąże ją żydowskim świętem światła "Chanukka". Zapalenie światła na świeczniku zwanym chanukka jest charakterystycznym rytem tego święta. Święto światła upamiętnia poświęcenie świątyni po zwycięstwie Machabeuszów nad Antiochem Epifanesem IV w 165 roku przed Chrystusem i poprzedzało nowy rok kalendarzowy. Święto odzyskanej wolności, obwieszczające nowy rok - początek nowego stworzenia, nowy czas, miało swoje wypełnienie w narodzeniu Chrystusa - Mesjasza. Ponieważ dzięki Niemu "naród kroczący w ciemnościach ujrzy światłość wielką" (Iz 9,1). - ks. Piotr