Przedostatni na liście siedmiu grzechów głównych jest gniew. Muszę powiedzieć, właśnie owocem gniewu są głoszone przeze mnie wielkopostne rozważania. Gniew, którą odczuwam, próbując pomóc ludziom obarczonym ciężarami, które sami sobie nałożyli na barki, nie rozumiejąc ani Boga, ani Kościoła, ani nawet samych siebie.
Gniewam się na nich, że domagają się ode mnie, abym podzielił ich obraz rzeczywistości. Ale też gniewam się na samego siebie, że nie potrafię im pomóc tak jakbym chciał.
Już mówiliśmy sobie, że uczucia są dobre, więc gniew jako uczucie też jest dobry. I w ten sposób na tę emocję trzeba patrzeć. Jeżeli tego tak nie zrobimy, będziemy mieli nieustanne problemy ze złością do końca życia.
Czy z gniewu mogą wynikać grzechy? Mogą, jak najbardziej, ale sam w sobie gniew jest dobry. Jest on uczuciem, które rodzi się w nas wówczas, gdy stajemy naprzeciwko czegoś, co wywołuje w nas sprzeciw. Gniew woła: Nie chcę, nie zgadzam się na to, nie pozwalam. Uczucie złości to informacja, że dzieje się we mnie coś, na co nie mogę i nie chcę zezwolić.
Gniewamy się na współmałżonka. Co on oznacza? Tylko to, że w naszych relacjach dzieje się coś, z czym się nie zgadzam. Że jakaś moja potrzeba nie jest zaspokojona, czegoś nie potrafię znieść. Gniew na dzieci jest czymś trochę innym. Dzieci zachowują się w sposób trudny do przyjęcia, ale za gniewem na dzieci prawie zawsze stoi złość na samego siebie, na swoją bezradność, na to, że nic nie potrafię zrobić. Gniewam się na profesora, że mnie niesprawiedliwie ocenił, a ja nie mogę nic zrobić... Rani to moje poczucie sprawiedliwości.
Wreszcie złość na Boga, niezwykle częsta, złość, że On nie chce ułożyć mi życia, choć przecież wszystko może. Dlaczego nic nie robi?!
Najczęstszą reakcją na pojawiający się w nas gniew jest próba stłumienia. Mówimy sobie: przestań się gniewać. To nic nie da. Z gniewem się źle czujemy, chcemy więc, żeby go nie było. Jestem zły, a przecież nie powinienem. Nie powinienem się złościć. Niepotrzebnie się denerwuję.
Ale stłumiony gniew wraca ze zdwojoną siłą. Podobnie zresztą, jak wszystkie inne uczucia. Większość nas boryka się z powtarzającymi się częściej czy rzadziej wybuchami gniewu. Zdarzają się nam one w najmniej oczekiwanych sytuacjach, zwykle wobec Bogu ducha winnych ludzi...
Skąd ta nieumiejętność w przeżywaniu złości, skąd brak akceptacji dla tego uczucia? Wystarczy przypomnieć sobie dzieciństwo. Jak rodzice reagowali na wasz gniew? – Przeważnie gniewem. Dziecko nie ma prawa się gniewać, a że rodzice są silniejsi, dziecko bardzo szybko przyswaja sobie fałszywe przekonanie, że gniew jest zły. I czuje się winne. W dzieciństwie uczymy się, że nie wolno się złościć.
W dziecięcym świecie Bóg zawsze jest sojusznikiem rodziców i ich metod wychowawczych. Dzieci bardzo szybko wyrabiają sobie więc przekonanie, że złość jest grzechem. Bóg nie życzy sobie, abyśmy się złościli. Tylko On ma prawo gniewać się na nas, gdy my popełniamy grzech...
* Jakie owoce rodzi przekonanie, że gniew jest zły i że należy go tłumić? Pierwszym jest depresja, której najkrótsza definicja brzmi: niewyrażony gniew. Skąd bierze się depresja? Stąd, że całą swoją życiową energię poświęcamy na zwalczanie gniewu. Trzymamy ja w ryzach tak mocno, że tej energii zaczyna brakować na cokolwiek innego: człowiek nie ma siły, aby żyć i cały zapada się w smutek.
Drugim owocem tłumienia złości, o wiele częstszym, jest agresja. Agresja to złość, która wymknęła się spod kontroli. Agresja jest grzechem poważnym, często głównym. Wszystkie wojny wynikają z agresji.
Agresja to efekt nierobienia użytku z uczucia gniewu, długotrwałego potępiania się za to, że czujemy się na coś źli. Jeżeli będziemy sobie mówili: gniew jest zły oraz będziemy próbowali wmawiać sobie: nie powinienem się złościć, niepotrzebnie się denerwuję - będzie w nas rosło napięcie, zmierzające w stronę eksplozji. Ewentualnie zapadniemy się w depresję. Ale to pierwsze jest dużo częstsze. Mimo wszystko większość z nas posiada mechanizm obronny, który ratuje nas przed całkowitym rozsypaniem się: zdolność uwalniania nagromadzonej złości.
Po co Bóg dał nam zdolność odczuwania gniewu? Po co człowiek jest w nią wyposażony? Jaki jest jej sens? To najpotężniejsza siła, jaką w sobie mamy, służąca zmianie swojego życia.
Wsłuchajcie się w swój gniew. Co wasz gniew powie?
Wsłuchując się w swój gniew, możemy dokonać wielu istotnych dla naszego życia odkryć. Trzeba jednak słuchać bardzo uważnie. Nie wolno zatrzymywać się na powierzchni. Na ogół utożsamiamy nasz gniew z tym, co ją w danym momencie wywołało. W rzeczywistości jej źródło przeważnie bije dużo głębiej. Warto ciągle stawiać sobie bardzo ważne pytanie: na co tak naprawdę jestem zły? Czego nie potrafię zaakceptować? I wówczas okazuje się, że w swoim gniewie można znaleźć potężnego sprzymierzeńca, który pomaga zmienić życie, pozbyć się z niego tego, czego nie chcemy.
Gniew, wbrew pozorom, bardzo pomaga żyć w zgodzie z samym sobą, z innymi ludźmi i z Bogiem. Ale dlaczego gniew jest wpisany do katalogi grzechów, bo utożsamia się go to nie z dobrym uczuciem, ale ze złymi skutkami, często z agresją.