Jednymi z najmocniej oddziałujących na wyobraźnię fragmentów Pisma Świętego są często pojawiające się na kartach Nowego Testamentu szczegółowe opisy dokonywanych przez Jezusa cudów. Jednak, podczas rozmów we Wspólnocie Szkoły Biblijnej, czy Kręgu Biblijnego wyczuwam czasem jakąś niechęć do opisywanych przez Ewangelistów zdarzeń dotyczących spektakularnych uzdrowień.
Ta niechęć wypływa z zazdrości. Być może nie wszyscy mamy takie podejście do ewangelicznych cudów, ale prawdopodobnie nie jeden z nas zadawał sobie pytanie: dlaczego on został uzdrowiony a nie ja? Dlaczego Dobry Łotr dostał się kuchennymi drzwiami do nieba a ja musze się starać i ciężko pracować? Dlaczego gdy się modlę i proszę z wiarą o zdrowie, to dalej jestem chory, a 2000 lat temu Jezus uzdrawiał nawet grzeszników.
Po prostu zazdrościmy. Zazdrościmy, że w czyimś życiu wydarzyło się coś niezwykłego, a w naszym nie zdarzyło się nic interesującego.
Obecny w naszej religijności katalog siedmiu grzechów głównych, pośród których INVIDIA, czyli zazdrość zajmuje czwarte miejsce, to w moim odczuciu, jest jedno z największych źródeł niezrozumienia.
Czym grzech zazdrości jest w swojej istocie? Czynimy z niego często fałszywy drogowskaz, kierujący nas w stronę stwierdzenia, że uczucia są grzechami.
Trzeba jasno powiedzieć, że uczucia nie są grzechami! Żadne i nigdy. Uczucia to nośniki informacji o tym, że coś się z nami dzieje, że coś przeżywamy. Bardzo ważną częścią naszego człowieczeństwa jest umiejętność uważnego słuchania uczuć i wprowadzania pod ich wpływem odpowiednich korekt do myślenia i postępowania.
Natomiast niezaprzeczalną prawdą jest, to że źle przeżywane uczucia mogą być źródłem złych czynów, czyli grzechów. Nie ma więc złych uczuć, ale są uczucia źle wykorzystane. Każde z nich rodzi się w człowieku z jakiegoś określonego powodu i ma określony cel. Uczucia są z natury dobre, ale to, co z nimi robimy, oraz jakich wyborów i działań dokonujemy pod ich wpływem, może być dobre lub złe. Jeżeli więc uczucia są dobre a zazdrość jest uczuciem, trzeba logicznie stwierdzić, że zazdrość w swej istocie jest dobra, chyba że źle ją wykorzystamy. Zazdrość w naszym życiu ma pozytywny sens.
Człowiek dojrzały duchowo może zazdrościć i wcale w ten sposób nie grzeszy. Natomiast zazdrość źle rozumiana, przeżywana niedojrzale, może stać się pobudką do czynienia zła. Można być zazdrosnym o kogoś lub o coś. Zazdrość o coś polega na odkryciu, że ktoś posiada coś wartościowego, czego ja nie mam. Jeżeli pojawia się we mnie uczucie zazdrości, otrzymuję informację, że warto się oto postarać, że to coś byłoby dla mnie dobre. Bez zazdrości nie istniałby rozwój, gdyż to ona stanowi motor działania. To zazdrość jest źródłem stawiania sobie celów i dążenia do nich.
Kto z nas nie słyszał takich zwrotów: „zazdroszczę ci”, „chciałbym być taki, jak ty”, „chciałbym mieć to, co ty ...” Jest to, jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie możemy usłyszeć. Nic tak nie podnosi naszej wartości, naszego samopoczucia, jak usłyszenie, że ktoś chciałby być w czymś taki, jak my. Dlatego zachęcam, aby, bez wahania mówić innym, że czegoś im zazdrościmy.
Problem z zazdrością polega na tym, że można ją przeżywać w sposób twórczy jedynie wówczas, gdy mamy poczucie własnej wartości. Niestety, bardzo często tak nie jest. Uczucie zazdrości, którego doświadczamy, przynosi nam wówczas jeszcze jedną, niezbyt dla nas przyjemną informację. Nie tylko o tym, co warto osiągnąć, ale i o tym, jak postrzegamy samych siebie. Z tego powodu za uczuciem: „zazdroszczę" prawie zawsze idzie myślenie: „jestem mało wartościowy". A ponieważ jest to bardzo trudne do przyjęcia, próbujemy się przed nim obronić.
Na przykład: dosyć często się zdarza, że więzi przyjaźni pomiędzy samotnymi ludźmi ulegają zerwaniu wówczas, gdy którejś z osób uda się zbudować trwały związek. Osoba, która pozostała sama, często ma o to jakby pretensje... Kiedy ktoś ukazuje nam, jak bardzo jesteśmy niepewni swojej wartości, nie można już udawać, że wszystko jest w porządku. Ból zazdrości pozwala nam wtedy jasno zdać sobie sprawę z tego, że nosimy w sobie jakieś niezaspokojone potrzeby. To, oczywiście, też nie jest grzechem.
Nasza zazdrość spełnia także i wtedy zbawienną dla nas funkcję, gdyż pozwala nam dostrzec prawdę o nas samych. Odkrycie, jak siebie samych postrzegamy oraz co naprawdę przeżywamy, jest wezwaniem do rozwoju i do zmiany.
Ale wiemy o tym dobrze, że zmiana samego siebie jest trudna i przeważnie jej wywołuje lęk. Nasza, skażona grzechem, natura natychmiast podsuwa nam więc inne, prostsze rozwiązanie: nie musisz się zmieniać, możesz zniszczyć tę wartość, której tak zazdrościsz, wówczas poczujesz ulgę. Zamiast zmieniać siebie zmień świat, który jest wokół ciebie. Jeżeli wokół ciebie nie będzie ludzi, którzy mają to, czego ci brak, nie będziesz czuł dyskomfortu. I w tym momencie pojawia się zło, czyli grzech.
W jaki sposób grzeszymy zazdrością?
To są te momenty, kiedy chwalimy kogoś za jakieś dobro, ale w taki sposób, aby mu je odebrać: „kupiłeś znakomity komputer, ale skąd miałeś na to pieniądze?” lub „Wspaniała kolacja, moja droga, szkoda tylko, że dzieci w Afryce głodują...” albo „Bardzo ładnie wyglądasz, prawie nie zauważyłem tej nowej zmarszczki.”
W środowisku szkolnym czasami uczniowie, którzy zdobywają niższe noty zamiast mobilizować się wzajemnie, aby dołączyć do najlepszych uczniów w klasie, robią wszystko, aby tych najlepszych zniechęcić do edukacji obsypując ich szkolnymi inwektywami, albo wyśmiać ich wysiłek przez stwierdzenia: „dziś wszystko można kupić za pieniądze, po ci matura”, albo „nie liczy się to jaki masz papierek, ale to co potrafisz”.
To są takie subtelne sposoby, żeby zabrać komuś satysfakcję z tego co osiągnął. Jednak szczególnym przypadkiem zazdrości jest zawiść.
Zawiść polega na tym, że wprost podważa się wartość, której się zazdrości: czyli określam, że „To, co robisz, wcale nie jest dobre, to jest złe.”
Zawiść to są momenty, w których wykorzystuje się swoją przemyślność i przebiegłość oraz angażuje się swoją energię, aby komuś coś zabrać, uniemożliwić rozwój, złamać karierę. Gdyż czujemy, że to nam zagraża. Taką postawę, rzeczywiście nazywamy grzechem głównym.
Taka postawa, to szczególny rodzaj zazdrości: Zawiść, czyli zazdrość, która połączyła się z agresją i zrodziła zło, czyli grzech.
Niech więc każde dobro, które widzimy u innych mobilizuje nas do wzrastania w dobrym. Niech każdy święty staje przed nami jako drogowskaz do dobra. Potrzeba więc, abyśmy poznawali ich dobre życiorysy i naśladowali ich cnoty. Zazdrość więc jako uczucie nie jest grzechem, ale źle wykorzystana może doprowadzić do tragedii. Nie zachowujmy się jak "pies ogrodnika".