Przypomnę, że po łacinie siedem grzechów głównych nazywamy SALIGIA, od pierwszych liter łacińskich nazw grzechów. Pokrótce zwróciliśmy uwagę na pychę – łać. Superbia, zwracając uwagę, że jest to grzech jakby niezauważalny przez pyszałka. Dziś zwróćmy uwagę na chciwość – łać. Avaritia,
Pamiętam, w latach mojej wczesnej młodości, zanim jeszcze wstąpiłem do seminarium bardzo popularne w kaznodziejstwie było mówienie, że trzeba bardziej być, niż mieć. Sformułowanie to często przytaczał również Ojciec Święty Jan Paweł II. Jego autorem jest chrześcijański egzystencjalista Gabriel Marcel. W swojej książce Być i mieć pisze: „W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do różnicy miedzy tym, co się ma, a tym, czym się jest".
Twierdzeniu temu nie brak mądrości, ale, z drugiej strony, „mieć" też nie jest bez znaczenia. Trudno jest „być", jeśli się nic nie ma. „Mieć" jest ważne, jest odpowiedzialne za nasze poczucie bezpieczeństwa. Żeby czuć się bezpiecznym, trzeba coś mieć. Tak jesteśmy stworzeni w tym świecie. Dążenie do posiadania jest wpisane naszą ludzką naturę.
Każda próba zakwestionowania tego podstawowego ludzkiego dążenia - czego jasno dowodzi doktryna komunizmu - nie prowadzi do niczego dobrego. Trzeba mieć. Jeżeli potrzeby materialne człowieka nie są zabezpieczone przez posiadanie tego, co potrzebne do życia, wówczas trudno mu skupić się na tym, co duchowe. (np. misjonarze w Afryce, Brazylii)
W pierwszej klasie liceum omawialiśmy średniowieczną Legendę o św. Aleksym. Nagi i pokryty wrzodami leży u progu domu, z którego wylewają na niego nieczystości... W swoim całkowitym ubóstwie i postawie wyrzeczenia się wszelkich dóbr doczesnych św. Aleksy jednoczy się z Chrystusem...
Jednak nie każdy ma powołanie, by go naśladować - całkowicie wyrzec się świata i spraw doczesnych. Dążenie do dobrobytu samo w sobie nie jest niczym złym. To prawda, że Jezus powiedział do młodzieńca pragnącego iść za Nim: zostaw wszystko, co masz, rozdaj ubogim swoje dobra i podążaj za mną, jeśli pragniesz być doskonałym. Ale takie wezwanie jest zawsze czymś indywidualnym.
Dobra materialne są źródłem części ludzkiego szczęścia. Dają nam coś, co pozwala nam czuć się dobrze, a więc są dobre i nie należy wstydzić się tego, że ich pragniemy.
Niemniej jednak chciwość jest grzechem głównym, tzn. jest złem. Więc czym istotowojest chciwość?
Chciwość to wyciąganie ręki po to, co nie należy do nas. To zawsze jest grzech, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Co więcej, na ogół jest to grzech ciężki. Bardzo rzadko zdarza mi się spotkać człowieka, który miałby odwagę się do tego przyznać. Jeżeli już słyszę, że ktoś wyciągnął rękę po cudze, to na ogół chodzi o spinacze w biurze, długopis, jabłko na straganie... Takie zarzuty potrafimy sobie postawić. Natomiast to, że permanentnie oszukujemy czy w inny sposób wykorzystujemy bliźnich - to już nie za bardzo.
Z grzechami tak już jest, że prawie zawsze oskarżamy się o to, z czym się źle czujemy. Spowiadamy się z gniewu, lenistwa, nieczystości... Bo z tym czujemy się źle. Ale o wiele rzadziej, jeżeli w ogóle, spowiadamy się z wyrządzonych innym krzywd - bo ich nie odczuwamy. Bardzo łatwo jest wytłumaczyć sobie wówczas, że nic się nie stało, że taki jest świat, że wszyscy tak robią. A przecież powiedzieliśmy sobie dwa tygodnie temu, że antropologicznie: miarą wielkości grzechu jest wielkość krzywdy, którą wyrządzamy innym ludziom. Nie własne złe samopoczucie - które na ogół najgorsze jest wówczas, kiedy dotyka spraw dla nas intymnych. Grzech jest tym większy, im większa jest ludzka krzywda.
Rzadko traktujemy jako grzech takie zjawiska jak niewywiązywanie się ze zobowiązań wobec pracowników, albo niezrealizowanie umowy o jakąś pracę. Mówimy wtedy „sory” nie miałem czasu, nie udało mi się, nie ogarnąłem tego itp. Albo gdy zdarza się nam wprowadzanie innych w błąd podczas załatwiania interesów, oszukiwanie przy wydawaniu reszty, wystawianie zawyżonych rachunków, wynoszenie towaru ze sklepu bez płacenia w kasie...
A to też są grzechy. Przeważnie ciężkie. Na ogół znajdujemy w takich sytuacjach dziesiątki najróżniejszych wytłumaczeń, sprowadzających się do przekonania, że przecież „mi się to należy", ale czy nie najprostszym i nie najprawdziwszym z nich jest zwyczajna chciwość? Chciwość rzeczy, pieniędzy, ludzi, czasu … Pragnienie, by mieć więcej i więcej, nie licząc się z Bożym prawem i ludzką krzywdą...
Dlaczego chcę mieć coraz więcej? Dlaczego, choć mam co jeść, co pić i gdzie mieszkać, co więcej, mam komputer, zdolność kredytową i dlaczego okazuje się, że nie potrafię zatrzymać się i powiedzieć sobie: wystarczy, już dosyć? Dlaczego ciągle czujemy się nieszczęśliwi i jesteśmy przekonani, że zasługujemy na więcej?
Chciwość jest niezwykle mocno połączona z zazdrością. Zadowolenie z tego, co posiadam, jest prawie zawsze związane z tym, co poprawia nam samopoczucia fakt, że cała ludność Sudanu, Indii, Boliwii i dziesiątek innych krajów ma o wiele mniej. Porównujemy się z najbliższymi, z „sąsiadami" - to oni wyznaczają pułap tego, co dla nas jest wystarczające.
(Spotkałem człowieka, który kupił sobie płaski, 50 calowy TV i powiesił na ścianie naprzeciw okna, aby sąsiedzi widzieli, że ma taki jak oni. Sam w nienaturalny sposób oglądał programy. Lepszą ścianą była inna, ale ta nie była widoczna przez okno)
Sąsiedzi i reklamy kreują nasze dążenia, wytwarzając w nas nie tylko poczcie potrzeby, ale również jej nadmiar, czyli chciwość.
Rosyjska opowieść: Do pewnego chłopa w chutorze, na dalekiej Syberii, przybył pewnego razu anioł, przynosząc mu posłanie od Boga. Rzekł do niego: „Jesteś człowiekiem wielkiej uczciwości i bogobojnym. Nigdy na krok nie odstąpiłeś od mojego prawa. Nigdy nie uczyniłeś niczego niegodnego chrześcijanina. Postanowiłem więc cię za to wynagrodzić. Proś, o co zechcesz, a otrzymasz. Pamiętaj tylko jednym warunku. O cokolwiek poprosisz, twój sąsiad dostanie dwakroć tyle". Chłop zamyślił się, podrapał po głowie, a po chwili milczenia rozpromieniony mówi: „Panie, wyłup mi jedno oko".
Prawdziwa chciwość jest związana z tym, że nasze szczęście nie jest zależne od tego, co mamy, ale od tego, co posiadają inni. To oni decydują o naszych dążeniach i pragnieniach. W takim przypadku stajemy się niewolnikami: to nie my sami decydujemy o tym, co będzie naszym szczęściem i wówczas okazuje się, że dążenie do tego unieszczęśliwia nas. Jezus w Ewangelii św. Łukasza mówi o pewnym zamożnym człowieku, któremu dobrze obrodziło pole. Ponieważ nie miał gdzie pomieścić plonów, postanowił zbudować wielkie spichlerze. Gdy skończył, powiedział sobie: teraz mogę jeść, pić i korzystać z życia. Ale wtedy Bóg rzekł do niego: głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie.
Zastanówmy się co kształtuje moją hierarchię wartości oraz moje posiadanie?