
Całun Turyński jest chyba jedną z największych tajemnic współczesnego świata. Przeprowadzono już na nim setki badań. Wspólnie z fotografem, teologiem - badaczem Całunu - Zbigniewem Treppą - postaram się znaleźć odpowiedz na nurtujące wielu ludzi pytania.
Jest Pan człowiekiem, który bardzo interesuje się tematyką Całunu Turyńskiego. Napisał Pan nawet książkę pt.: "Całun Turyński. Fotografia Niewidzialnego?". Skąd wzięła się fascynacją tym tematem?
Trzeba zacząć od mojej fascynacji fotografią, którą zajmuję się zawodowo. Zanim spojrzałem za Całun jako na relikwie, zastanowiła mnie struktura fotograficzna tego obrazu. Według przypuszczeń Całun miał pochodzić z późnego średniowiecza (XII -XIII wiek). Któż jednak w tym czasie mógł posłużyć się techniką fotografii? W celu znalezienia odpowiedzi na to pytanie, zacząłem szerzej interesować się tematyką związaną z Całunem Turyńskim.
Całun Turyński według opinii uczonych, to płótno grobowe, na którym odbity jest tajemniczy wizerunek. Jakie są okoliczności jego powstania?
Zapis ewangeliczny jest niesłychanie kompatybilny z obrazem jaki widać na Całunie, co potwierdzają badania naukowe, szczególnie badania patologii medycznej; idąc przez poszczególne etapy męki Pańskiej aż do momentu, kiedy Jezus został owinięty tym płótnem. Potem mamy opis pustego grobu i tu możemy mówić o pustych płótnach. Z badań naukowych wynika, że w Całun zawinięto ciało skatowanego mężczyzny, dokładnie w taki sposób, jak to opisują Ewangelie. Żeby ślady na Całunie mogły zaistnieć - mówię o śladach krwi - musiało, według patologów, minąć 36 godzin podczas których płótno stykało się z ciałem. Podczas Zmartwychwstania ciało opuściło płótno nie uszkadzając w ogóle tych śladów, co jest rzeczą niemożliwą, a jednak potwierdzoną przez naukę. Dodatkowo, na płótnie nie ma śladów rozkładającego się ciała, co również wydaje się nieprawdopodobne. Święty Jan po przybyciu do grobu Pańskiego wypowiada znamienne słowa: “Zobaczyłem i uwierzyłem”. Był on przy pogrzebie Jezusa, obwiązywał Jego ciało płótnami, a przybywszy do grobu po zmartwychwstaniu dostrzegł, że opaski były nierozwiązane. Druga sprawa to Chusta z Manoppello, którą najprawdopodobniej zostawiła Święta Magdalena. Przykrywała ona Oblicze Chrystusa po zewnętrznej stronie płócien. Na chuście, tzw. bisiorze, widniały ślady odciśniętego oblicza Pańskiego. Bisior zachowuje się tak, że aby zmienić wcześniej odciśnięty na nim kształt potrzebna jest ingerencja innego kształtu. Przypuszczalnie te dwa elementy - płótno i leżąca nieopodal chusta - zadecydowały, że Święty Jan uwierzył w zmartwychwstanie Jezusa.
Jaki jest wkład medycyny w badania Całunu Turyńskiego?
Bardzo dużo na temat Całunu mogą powiedzieć patolodzy medyczni, którzy przeprowadzili w swoim życiu setki sekcji zwłok i, mając obraz Całunu, mogą doskonale zrekonstruować bieg wydarzeń. Warto tu podkreślić niesamowitą świadomość medyczną samego Świętego Jana, który opisując przebicie boku Jezusa, mówi o wypłynięciu krwi i wody. Takie zjawisko, żeby mogło zaistnieć, musi posiadać szereg następstw: od biczowania do ukrzyżowania. Podobne zdarzenie spotyka się niesłychanie rzadko w medycynie.
Skąd pewność że na Całunie widnieje wizerunek Chrystusa?
Prawdopodobieństwo statystyczne, że człowiekiem z Całunu nie jest Chrystus wynosi 1 do 10 milionów. Aby orzec o prawdziwości jakiegoś faktu wystarczy 98 do 100. Dlaczego więc, wobec tego płótna stosuje się tak zaostrzone kryteria nieufności, kiedy to prawdopodobieństwo równa się niemal pewności? Podobnie jest ze zmartwychwstaniem Chrystusa, które także można udowodnić naukowo, stosują teorię Einsteina: E=mc2, czyli teorię zamiany masy w energię, a następnie energii w masę. W rozważaniach nad Całunem ludzie dostrzegają często konflikt między wiarą a rozumem i badaniami naukowymi. Jednak jak się okazuję, wiara jako dogmat jest często słabsza od wiary naukowej. Żeby przystąpić bowiem do badania jakiejś teorii, trzeba najpierw uwierzyć, że ona istnieje.
Proszę wskazać najważniejsze elementy z historii Całunu - od momentu jego powstania aż do czasów obecnych.
Z pewnością będą to miejsca, gdzie Całun był przechowywany. Pierwszym miejscem będzie oczywiście pusty grób Pański, w którym płótno spoczywało po Zmartwychwstaniu. Kolejnym miejscem będzie Edessa, uważana za pierwszy ośrodek chrześcijaństwa, gdzie płótno spoczywało zamknięte w twierdzy, z obawy przed zniszczeniem, z powodu zajęcia Edessy przez Rzymian. Od V wieku zaczęły się upowszechniać ikony z wizerunkiem Jezusa, identycznym jak na Całunie. W 944 roku Całun trafił do Konstantynopola, skąd został zrabowany przez Krzyżowców w 1204 roku. Później mamy Francję - i tu pojawia się luka w historii trwająca około 150 lat. Przełomowym momentem był rok 1532, kiedy to w wyniku pożaru w Chambery, Całun uległ nadpaleniu. Następnie trafia on do Turynu, gdzie pozostaje od ponad 300 lat. Z Turynu właśnie wywodzi się obecna nazwa płótna - Całun Turyński.
Kiedy badano Całun, odkryto na nim tzw. pyłki erogeniczne, które potwierdzają szlak jego wędrówki. Obecne były na nim także minerały charakterystyczne dla obszaru Jerozolimy, co jest kolejnym dowodem potwierdzającym autentyczność Całunu Turyńskiego.
Całun Turyński określany jest często jako “obraz ze śladami męki”. Jak Pan się odniesie do tej nazwy?
Myślę, ze jest to bardzo trafne określenie, bo ślady na Całunie są stygmatami męki Pańskiej. Przede wszystkim ślady po biczowaniu, na podstawie których możliwe jest określenie wzrostu biczujących Chrystusa katów, a także siłę uderzeń. Szczególne są także ślady po przybiciu rąk do krzyża. Tradycyjna ikonografia ukazuje Jezusa z przebitymi dłońmi. Z punktu widzenia naukowego niemożliwe jest, by Jezus zdołał się utrzymać na krzyżu, bez rozerwania dłoni. Dlatego też udowodniono, że gwoździe musiały być wbijane w nadgarstki, co zapobiegło rozerwaniu rąk. Podczas krzyżowania skazańcom łamano zwykle golenie. Całun natomiast jest potwierdzeniem słów z Ewangelii “a Jego kości nie będą łamane”. Znamienne są także ślady przebicia boku, z którego wypłynęła krew i woda - źródło naszych sakramentów.
"Tajemnicze prześcieradło" miało na - poczynając od połowy XIV wieku - ogromny wpływ na pobożność ludową. Czy słuszna jest ta forma pobożności, czy też należałoby ją odrzucić?
Myślę, że ta forma pobożności jest jak najbardziej słuszna. W każdym człowieku, bez względu na stopień wykształcenia, czy wiary, istnieje potrzeba poszukiwania Boga, dążenia do spotkania z Nim. I tak jest w każdej religii - człowiek poszukuje i dzięki temu nadaje sens swojemu życiu wierząc, że śmierć nie jest kresem, tylko początkiem. Nawet w Biblii co kawałek można przeczytać: "Szukajcie oblicza Boga". Potwierdza to charakter ewangeliczny kultu Całunu.
Po co ludziom Całun Turyński? Czy jest to znak od Boga?
Z pewnością jest to znak. Jeżeli Bóg pozostawił nam płótno, które okrywało ciało Chrystusa, to na pewno nie po to, aby zaspokoić naszą ciekawość, lecz po to, aby nam objawić prawdę, wzbudzić w nas zaufanie. Do niektórych ludzi bardziej przemawia obraz niż słowo. Całun Turyński jest więc po to, aby wzmocnić naszą wiarę, lub też pomóc nam uwierzyć. Podobne znaczenie mają liczne objawienia jakie zdarzyły się w historii Kościoła, za każdym razem gromadząc setki ludzi. Wiele miejsc objawień, jak np. Fatima czy Lourdes stało się miejscami pielgrzymek.
Całun Turyński uważany jest za największą relikwię chrześcijaństwa. Czy Pan się z tym zgadza?
Niemal od początku historii Kościoła istniało pojęcie "obrusu ołtarzowego", który był traktowany jak czyste, popogrzebowe płótno Jezusa Chrystusa. Od setek lat sprawowana jest na nim Najświętsza Ofiara. Myślę więc, że nie będzie herezją traktowanie Całunu na równi niemal z Ewangelią. Można powiedzieć, że jest to świadectwo, jakie Bóg nam pozostawił. I tylko od nas zależy jak to świadectwo wykorzystamy, i jaki będzie jego wpływ na nasze życie.
Jakie znaczenie ma Całun Turyński dla Pana? Czy widział Pan go na własne oczy?
Nie widziałem Całunu na żywo i nie jest mi to potrzebne w kontekście mojej wiary, co nie znaczy, że nie chciałbym go zobaczyć. Jak mówiłem na początku, inspiracją do zainteresowania się Całunem Turyńskim była fotografia, ale bez Całunu moja wiara wyglądałaby tak samo. Ewangelia jest dla mnie wystarczającym potwierdzeniem istnienia Boga i to ona nadaje sens mojemu życiu. Poza tym życie ludzkie jest tak bogate w objawienia, że wystarczy tylko mieć szeroko otwarte oczy i dostrzegać znaki, które daje nam Bóg.
Z pewnością jednak Całun jest pomocą dla ludzi wątpiących, dla których samo słowo pisane nie wystarczy. Dla tych, którzy muszą zobaczyć zanim uwierzą - w myśl słów Świętego Tomasza: " Nie uwierzę póki nie zobaczę".
Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę podróży do Turynu i zobaczenia na żywo życiowej inspiracji - Całunu Turyńskiego.
Rozmawiała: Anna Zięcina